Kroniki spisane piórem Jamesa Moriarty'ego.

Akademia All Saints położona jest w niewielkiej miejscowości we Francji, Gourdon. Początkowo budynek ten miał być jedynie katedrą, a zarazem też schronem dla ludzi w czasach, gdy rozpoczęło się polowanie na czarownice. Głęboko w lochach tejże katedry ukryło się ponad tysiąc osób, chcących przeżyć tę krwawą sieczkę. Ale czy nie lepszym wyborem było umieranie tam, u góry, niż bycie rozrywanym na strzępy przez Bruxy, czy też Strzygi? Osoby, które umierały tam na dole kończyły tak, jak ich oprawcy. Przemieniali się w dokładnie te same stworzenia, które pozbawiały ich życia.
W roku 1689 zakończył się okres, gdy ludzie dopuszczali się tak licznych ludobójstw, przynajmniej na terenie Francji. Ocaleni ludzie nie mogli uwierzyć w to co ujrzeli, gdy wyszli na zewnątrz. Tysiące ciał, setki stosów… Litry krwi przelanej na ziemi. Połowa ciał została zakopana niedaleko katedry. Reszta została spalona. Nikt nigdy nie wiedział o istnieniu tej zbiorowej mogiły. Nie było nagrobków. Nie było niczego.
Rok 1690 był przełomowym dla tego budynku. Znalazł się ktoś, kto chciał odbudować katedrę i oczyścić jej imię. Niecałe cztery lata trwała renowacja gmachu. Powiększono jej metraż, dobudowano wieże oraz kompleks sportowy. Tajemniczy kupiec chciał wynagrodzić wszystkim cierpienia związane z nienawiścią rasy wobec nich. Dlatego stworzył tę Akademię. Akademię Wszystkich Świętych, która miała na celu zjednoczenie ze sobą ludzi oraz istoty paranormalne. Dlaczego Akademia Wszystkich Świętych? Ze względu na religijność kupca. Wierzył, że wszyscy, którzy zginęli tego roku będą wyświęceni w Niebie. I właśnie dlatego, na ich cześć, nazwał tak tę szkołę. Renesansowy budynek wyglądał teraz, jak nowo wybudowany. Kim był ten mężczyzna? Niejaki Peter Molière, obecny dyrektor szkoły. Jakim cudem przeżył tyle lat? Jego tajemnica jest prosta…